Zdarza się, że część zakładów leczniczych dla zwierząt znajduje się w lokalach, które nie były dedykowane do tego rodzaju działalności. Istnieją one w miejscach, które przez lata były na prędce i po kawałku dostosowywane. Pojawił się nowy sprzęt medyczny, powiększył się zespół lekarzy i trzeba było na bieżąco dokonywać zmian.
W konsekwencji w takich miejscach tworzy się chaos, a osoby tam przebywające doświadczają dyskomfortu, ponieważ brak w nim logicznych miejsc na potrzebne funkcje, sprzęt czy inne akcesoria.
Część właścicieli takich gabinetów uważa, że nie warto inwestować w lokal, bo jest wynajmowany. Nie decydują się oni na remont z uwagi na duży koszt i poczucie, że to się zwyczajnie nie opłaca.
Zachęcam do prześledzenia ze mną historii jednego z takich miejsc...
W tym tekście chcę opowiedzieć o przychodni weterynaryjnej, która zgłosiła się do mnie, bo miała potrzebę radykalnej zmiany. To, jak funkcjonowała do tej pory powodowało dodatkowe zmęczenie i frustrację personelu podczas wykonywania codziennych zawodowych czynności. Poza tym po ponad 10 latach od ostatnich zmian właściciele chcieli nadać lokalowi bardziej nowoczesny i przytulny charakter.
Poniżej kilka istotnych informacji o tym miejscu:
budynek zbudowany w końcówce lat -90tych XX wieku, jako jeden z wielu takich samych lokali przeznaczonych na działalność usługową
okna od frontu, dość długa powierznia użytkowa bez okien
cała przestrzeń przychodni rozmieszczona na 3 poziomach (niski parter- nowoczesne zaplecze medyczne niedawno wyremontowane, parter -czyli część główna i piętro - użytkowane na laboratorium i sporadycznie wizyty).
Zgłaszane przez inwestorów problemy:
Podczas rozmów właściciele wskazywali na trudności z bieganiem pomiędzy piętrami, które potęgowane było brakiem stałych miejsc dla drobnego wyposażenia (liczny personel, doraźne pozostawianie leków i narzędzi w różnych miejscach).
Zgłaszali też brak miejsca i chaos, który tworzył się zwłaszcza podczas pełnego obłożenia wizytami (mała poczekalnia, niefunkcjonalna recepcja).
Miejsce, gdzie pracownicy mogli zrobić sobie kawę czy herbatę nie przewidywało miejsca na odpoczynek i nie było w stanie obsłużyć tak licznego już wtedy personelu.
Zaopatrzenie w leki itp. było możliwe tylko przez główne wejście, stąd czasowe gromadzenie się dużych kartonów w przestrzeni używanej do komunikacji.
Moje wnioski:
W mojej ocenie układ lokalu był bardzo niekorzystny dla prowadzenia działalności weterynaryjnej (3 poziomy skomunikowane schodami). Do tego bardzo duża część przestrzeni na parterze została przeznaczona na komunikację z pozostałymi poziomami lokalu.
W wielu miejscach krzyżowały się drogi personelu i klienta. Trudno było ocenić, gdzie znajduje się przestrzeń z zakazem wstępu osobom postronnym, a jaka część jest dostępna dla właścicieli zwierząt.
Wchodząc do lokalu miało się wrażenie wejścia do małego osiedlowego gabinetu, a przychodnia tak naprawdę była duża, zaopatrzona w nowoczesny specjalistyczny sprzęt i świadczyła usługi w bardzo szerokim zakresie.
To, co jeszcze rzuciło mi się w oczy, a właściciele nie zwracali na to uwagi, to była duża ilość zabudów g-k i instalacji, widocznych pod sufitami. Świadczyło to o bieżącym i szybkim dostosowywaniu lokalu do zmieniających się potrzeb.
Podjęte działania:
Stworzyłam nowy układ funkcjonalny, który przewidywał na parterze pracę w 3 niezależnych gabinetach. Z uwagi na fakt, że okna usytuowane były tylko od frontu po dwóch stronach drzwi wejściowych, to tam właśnie umieściłam gabinety. Dodatkowy, trzeci z nich, nie miał dostępu bezpośredniego do światła dziennego. Zaproponowałam - okno wewnętrzne, które umieszczone powyżej wzrostu dorosłej osoby, umożliwiało dostęp pośredniego światła a jednocześnie pozwalało zachować niezależność sąsiadujących gabinetów.
Usytuowanie recepcji, nie- jak na ogół, blisko wejścia, ale w środku podłużnego lokalu, umożliwiło z kolei większe rozproszenie się osób na tej powierzchni. Takie rozwiązanie pomogło zlikwidować nadmiar funkcji dostępnych na samym wejściu do lokalu ( klienci, dostawy, zwierzęta). Dodatkowo drzwi ewakuacyjne z tyłu lokalu zostały zastąpione drzwiami z pełnym przeszkleniem, tak, aby światło dzienne mogło przenikać również od drugiej strony budynku.
Dzięki współdziałaniu z inwestorami powstał pomysł niezależnego pomieszczenia- apteki, która umożliwiła zgromadzenie wszystkich leków w jednym miejscu. Tam też zaczęły trafiać dostawy artykułów medycznych, które były potem rozpakowywane i trafiały stamtąd na docelowe miejsce.
Dodatkowo, aby leki przechowywane były bezpiecznie,a dostęp lekarzy do nich ułatwiony, wejście do apteki otrzymało zamek szyfrowy z dostępem na kartę lub kod tylko dla osób uprawnionych.
Recepcja została zmniejszona, ale jednocześnie w jej pobliżu powstały zabudowy meblowe, umożliwiające obsługę biurową i ekspozycję artykułów do zakupu dla klientów.
W pełni funkcjonalne pomieszczenie socjalne dla personelu zostało zaplanowane na piętrze lokalu.
Wejście prowadzące na niski parter do zaplecza medycznego, zostało zamknięte drzwiami i dostępne dla klientów tylko w obecności kogoś z personelu.
Zmiana funkcjonalna lokalu, porównując stan przed i po remoncie, jest ogromna. Rewolucja ta wymagała zmian w układzie ścian działowych, instalacjach, a także zmian otworów w ścianach nośnych. Determinacja i potrzeba reorganizacji pracy przychodni była na tyle duża, że inwestorzy podjęli szereg radykalnych decyzji, co do jej ostatecznego kształtu.
W konsekwencji doprowadziło to do korzystnych zmian. Dziś zarówno zatrudniony zespół jak i klienci mogą korzystać z wygody i nowoczesnych rozwiązań, które daje nowa przychodnia. Z perspektywy czasu widoczna jest ogromna zmiana w funkcjonowaniu tego miejsca.
Comments